Tajemnice głazów narzutowych – prelekcja w CIEE w Gdańsku

Granit rapakiwi z Wysp Alandzkich

Wczoraj zostałem zaproszony do Centrum Informacji i Edukacji Ekologicznej w Gdańsku, aby wygłosić prelekcję wprowadzającą do nauki o głazach narzutowych. Kilkadziesiąt obecnych na niej słuchaczy, którzy z pewnością na co dzień stykają się rozmaitymi skałami pozostawionymi niegdyś przez lądolód na Pomorzu, byli bardzo zaciekawieni wszystkimi informacjami, które można wyczytać z tych okruchów. Przywykliśmy do tego, że w polskich szkołach w trakcie nauki elementów geologii, rodzaje skał omawia się na przykładach skał pochodzących z Polskich gór i wyżyn. A przecież większość powierzchni Polski pokrywają utwory pochodzące pośrednio lub bezpośrednio z działalności czas lodowych. Zatem stąpamy w większości po wielce zróżnicowanym materiale skalnym w przeważającej mierze o wiele milionów lat starszym niż skały, które występują na powierzchni w Karpatach, Górach Świętokrzyskich, czy Sudetach. Jak tu nie skorzystać z takiego kalejdoskopu skał!
Opublikowano Aktualności | Otagowano , , | Możliwość komentowania Tajemnice głazów narzutowych – prelekcja w CIEE w Gdańsku została wyłączona

Jak góry leczą…

Grafika Sylwestra Cyganika. 1966 r.

Zamieszczona po prawej grafika Sylwestra Cyganika z 1966 roku komentuje artykuł z informatora o Mszanie Dolnej, zawierającego adekwatny do tła politycznego epoki komentarz: Uczeni radzieccy w czasie przygotowywania człowieka do lotu w kosmos, badając wpływ niskiego ciśnienia na człowieka, stwierdzili, co następuje: "Niskie ciśnienie - nie dotlenia mózgu, ale z kolei powoduje jego reakcję na narządy wydzielania wewnętrznego (hormony), układ krążenia (serce) i układ nerwowy, ożywiając ich działanie." (...) Najbardziej optymalne dla organizmu ludzkiego (ok. 747 mm sł. rtęci), panuje na wysokości około 700 m nad poziomem morza. Niższe ciśnienie od atmosferycznego, panujące w górach, pobudza szpik kostny do wzmożonej produkcji ciałek krwi, a więc pomaga w zwalczaniu wszelkich anemii. Co ciekawe, ta granica 700 m n.p.m. jest też wysokością powyżej której znacznie maleje liczebność roztoczy - drobnych pajęczaków żyjących powszechnie w naszych domach, które wywołują alergię. Profesor Bolesław Samoliński, alergolog, pisze:  Spostrzeżenie to dotyczy tych rejonów gdzie temperatura w ciągu 4-5 miesięcy jest niższa od 12°C, a wilgotność względna w tym czasie jest niższa od 68% (Szwajcaria, Grenoble oraz w górskich rejonach Iranu). Tam gdzie klimat jest wilgotniejszy i średnia temperatura roczna przekracza 12°C (Południowa Ameryka i Afryka) liczebność roztoczy pyłu domowego osiąga kilkadziesiąt osobników w jednym 1 gramie kurzu nawet na wysokości 5 000 m n.p.m. Zatem spadek liczebności roztoczy związany jest nie ze wzrostem wysokości, ale obniżeniem temperatury i wilgotności powietrza. Nie pozostaje nic, tylko się leczyć! Piotr Kowalewski PS. Czy ktoś rozpozna, jaką górę autor przedstawił w symboliczny sposób na wspomnianej grafice? Źródła: Samoliński B., Uczulenie na roztocze kurzu mieszkaniowego - powszechny problem alergologiczny Sroka Z. 1966. Mszana Dolna, informator.
Opublikowano Beskidy | Otagowano , , | 2 komentarze

Historia ratownicza – ratunek dla lokalnych społeczności?

Kuźnia łemkowska, fot. Waldemar Wawoczny

Ludność Polski od zakończenia II wojny światowej do dzisiaj przeszła szereg migracji, które diametralnie odwróciły strukturę etniczną wielu regionów. Wydaje się, że najbardziej znanym, lecz również tragicznym przykładem takiej przemiany jest wysiedlenie Łemków z Beskidów i zasiedlenie Ziem Odzyskanych przybyszami z różnych rejonów Polski. Innymi przykładami migracji, które zachodzą szczególnie intensywnie dzisiaj to migracja ludności miejskiej na wieś, związana z suburbanizacją, czyli rozwojem budownictwa podmiejskiego. Tacy mieszkańcy, związani pracą z miastem, często nie czują się związani ze społecznością wsi, w której się osiedlili. Przerwanie ciągłości tradycji kulturowej i funkcjonowanie na danym obszarze nowej allochtonicznej społeczności może powodować brak zrozumienia dla zastanego wcześniej krajobrazu, historii, czy kulturowego dziedzictwa. Napływowi mieszkańcy potrafią bez sentymentu wymienić stare domy i ich elementy na współczesne, nawet jeśli obiekt nie wymaga zmian lub rozbiórki. Dzieje się tak między innymi na Żuławach, gdzie mieszkańcy boją się ewidencjonowania starych zagród, upatrując w tym niebezpieczeństwo rewizji ich własności. Niezintegrowanej lokalnej społeczności trudniej jest podejmować inicjatywy obywatelskie dla ich dobra, sprzeciwiające się na przykład negatywnie oddziaływającym inwestycjom. Jak można zaradzić niekorzystnym zjawiskom kulturowym niszczącym lokalne społeczności lub spuściznę i tradycję istniejącą od wieków? Wydaje się, że jednym ze sposobów może być odkrycie lokalnego dziedzictwa dla tej społeczności. Narzędziem tego odkrywania może być historia lokalna, która w tym przypadku staje się historią ratowniczą. Local history jest bardzo rozwiniętą dziedziną w krajach anglosaskich, gdzie istnieją stowarzyszenia, czasopisma i kierunki studiów dla historyków-amatorów.

Nieistniejący już wiatrak w Ostaszewie (dawn. Schöneberg) na Żuławach Malborskich

Ideę historii lokalnej można wprowadzić w praktyce jako oddolną digitalizację zasobów kulturowych i przyrodniczych. Zasoby te mogą być zbierane są przez miejscowych, zarówno dorosłych, jak i też młodzież, przy pomocy osób z zewnątrz i specjalistów, np. historyków, archiwistów, informatyków. W skład lokalnej historii może wejść wszystko: dzieje rodziny zamieszkującej zagrodę, historia starego drzewa itd. Dane zbierać można poprzez robienie zdjęć, nagrań, dokumentowanie krajobrazu dźwiękowego (soundscape), spisywanie wspomnień, skanowanie dawnych fotografii i wiele innych. Powstałe w ten sposób archiwum ma być przeznaczone dla społeczności miejsca, w którym przeprowadzono digitalizację. Powinno być ono dostępne w łatwy sposób dla każdego. Mieszkańcy poprzez wzięcie udziału w projekcie sami poznają i emocjonalne związują się z dokumentowaną miejscowością. Dobry efektem takich działań może też być integracja lokalnej społeczności. Uczniowie szkół mogą dostrzec, że historia nie jest zamkniętą w książce opowieścią i serią dat. Otrzymane w wyniku digitalizacji archiwum zawiera wiele treści, które nie mają i być może nie będą miały wpływu na historię regionu i kraju. Historycy jednak zyskują wiele materiału badawczego, który może służyć dalszemu przetworzeniu i generalizacji dla większego obszaru. Mogą też zostać odkryte walory turystyczne badanej miejscowości. W takiej formie historia ratownicza ma ratować lokalną spuściznę przed zamknięciem w niskonakładowych czasopismach naukowych, przed jej zniekształceniem, ale raczej przede wszystkim przed zapomnieniem, globalizacją i innymi niekorzystnymi zjawiskami kulturowymi. Może ona uratować istnienie lokalnej społeczności. Tematyką digitaliacji oddolnej i historii lokalnej zajmują się w polsce m.in. Ośrodek Karta i Fundacja Ortus. Poniżej zamieściłem linki do wybranych stron i prezentacji dotyczących tych tematów.   LABKIT: Bogate zasoby materiałów z warsztatów "medialab" obejmujących również digitalizację dziedzictwa. Artykuły, nagrania wykładów, relacje. Historia lokalna jako historia ratownicza: Wykład Macieja Rynarzewskiego. Prezentacja i komentarz. Historia i media: Portal, pierwszy polski projekt poświęcony zagadnieniom relacji między historią a mediami. Cyfrowe Archiwum Tradycji Lokalnej: Sieć organizowanych w bibliotekach archiwów społecznych, dokumenujących lokalną przeszłość. Na tej stronie można przeszukać zbiory tych archiwów. Narodowe Archiwum Cyfrowe: Bogate zbiory archiwalnych multimediów udostępnione do przeglądania.

 Piotr Kowalewski

Opublikowano Dziedzictwo kulturowe | Otagowano , , , | Możliwość komentowania Historia ratownicza – ratunek dla lokalnych społeczności? została wyłączona

Witajcie.

Miło mi powitać Was na mojej stronie. Mimo, że jeszcze sporo treści w niej brak, zapraszam do odwiedzin. Można również kontaktować się ze mną osobiście. Namiary w zakładce Kontakty.
Opublikowano Aktualności | Możliwość komentowania Witajcie. została wyłączona